Chloe
Gdyby udało mi się uwieść księdza Biebera, nie miałabym oporów przed przysłowiowym pójściem z nim do łóżka. Mogłabym zrobić to z nim choćby na biurku lub na dywanie na podłodze. To nie tak, że się nie szanuję, że jestem łatwa. Po prostu uważam, że seks nie jest czymś, z czym trzeba czekać na tego jedynego, ukochanego. Ma być rozrywką, zabawą, a nie wymianą uczuć. Nie jestem dziwką. Nie sypiam z każdym facetem, który na mnie spojrzy. Robię to tylko z tym, z kim naprawdę chcę.
Gdy wchodziłam schodami na plebanię, odgłos szpilek przyjemnie rozbrzmiewał echem w moich uszach. Zapomniałam już, jak chodzi się na płaskich butach. Na wysokich obcasach czułam się tak, jakbym chodziła w nich od urodzenia. Ksiądz Bieber przeszedł przez drzwi do pomieszczenia jako pierwszy, a na moich ustach zalśniła łobuzerska odmiana uśmiechu. Wiedziałam, że jeśli złapię za klamkę i mocniej docisnę drzwi do futryny, zablokują się, a ich ponowne otworzenie będzie możliwe jedynie kluczem, od zewnątrz.
-Ups, chyba zatrzasnęłam drzwi - głośno wciągnęłam powietrze, mamrocząc przez zagryzione wargi.
Grałam głupią? Być może. Najważniejsze, że dostrzegałam efekty.
Ksiądz nerwowo obrócił się na pięcie i podszedł do drzwi. Zaczął szarpać klamkę na wszystkie strony, a ja podziwiałam jego widoczne przy wysiłku żyły. Zarówno te na szyi jak i na wewnętrznej części przedramion były cholernie seksowne. Wiedziałam, że nie da rady otworzyć drzwi. Na to liczyłam. Zostaliśmy sami, z odciętą drogą ucieczki dla szatyna, który już teraz zaczął denerwować się moją obecnością i bliskością.
-Chyba zostaliśmy tutaj uwięzieni - wymruczałam ze skruchą, przejeżdżając dłonią po spiętych plecach mężczyzny. -Ja nie chciałam. Naprawdę nie wiedziałam, że te drzwi nie będą chciały ze mną współpracować - zachichotałam. W rzeczywistości współpracowały aż zbyt dobrze. Pozwoliły mi zatrzymać księdza w pomieszczeniu na dłużej. Najdalsza odległość, na jaką będzie mógł mnie odepchnąć, to szerokość pokoju. Nie za dużo. Idealnie.
-Załóżmy, że ci wierzę, że nie miałaś z tym nic wspólnego - westchnął, przebiegając palcami po włosach.
-Przecież nic nie zrobiłam. To te drzwi - wzruszyłam niewinnie ramionami, kładąc dłonie na barkach mężczyzny. On jednak pamiętał o dystansie. Natychmiast objął moje ręce i ostrożnie zdjął ze swoich ramion.
-Chciałaś ze mną szczerze porozmawiać, Chloe. Teraz mamy na to dużo czasu. Słucham - Justin usiadł na fotelu przy biurku i splótł razem palce.
-Dobrze, będę z księdzem bardzo szczera - poprawiłam spódniczkę, siadając na krześle na przeciwko księdza, po drugiej stronie biurka. - Cholernie mi się ksiądz podoba. Powiem więcej, ksiądz mnie podnieca. Ta niewinność zmieszana z naiwnością. To momentami przerażenie w oczach, ale jednocześnie pewność w głosie i w każdym geście. Nie masz pojęcia, jak na mnie działasz.
Widziałam dokładnie, jak ksiądz Bieber przewrócił z irytacją oczyma. Zupełnie mnie to nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie, nabrałam nowej siły do działania, do uwodzenia go w każdy możliwy sposób. Na razie próbuję, będąc otwartą i bardzo pewną siebie. Jeśli jednak będę zmuszona, zmienię się w grzeczną, poukładaną dziewczynkę. Wszystko, byle by tylko dosięgnąć niemożliwego i ściśle zabronionego.
-Chloe, dzieciaku, sądziłem, że zdążyliśmy to sobie wyjaśnić. Ja jestem księdzem, a ty nadal pozostajesz dzieckiem. Od naszej ostatniej rozmowy nic się nie zmieniło. Myślałem, że odpuściłaś.
-Ja nie odpuszczam tak łatwo - założyłam nogę na nogę i oparłam się na przedramionach o biurko. - Jestem bardziej zacięta, niż mógłbyś przypuszczać. Jeszcze nie raz cię zaskoczę, ale w końcu ulegniesz, zobaczysz. Nie będziesz miał wystarczająco siły, aby wciąż mnie od siebie odpychać.
-Chloe, powiedz mi, dlaczego nie potrafisz pogodzić się z faktem, że jestem księdzem, a nie przypadkowym facetem, na którym możesz wypróbowywać swoje sztuczki? Nie mam najmniejszego zamiaru ci ulegać. Powiem więcej, jeśli nie przestaniesz mnie nękać, a chcę dać ci do zrozumienia, że to co robisz jest nękaniem, będę zmuszony porozmawiać z twoimi rodzicami. Jesteś niepełnoletnia, a do tego wciąż mieszasz się w kłopoty. Może jeśli raz dostaniesz porządny szlaban, nauczysz się, czym jest dyscyplina.
Przyznam szczerze, nie spodziewałam się podobnych słów z ust Justina. Wcale nie ostudziły mojego zapału. Wręcz przeciwnie, zachęciły do działania. Nie przypuszczałam, że potrafi być tak stanowczy i konsekwentny.
-Ja jednak wolałabym dostać kilka klapsów silną, męską ręką - wymruczałam, subtelnie wstając z krzesła. Usiadłam na kolanach księdza i zarzuciłam ramiona na jego szyję. Spiął się, lecz nie potrafił odtrącić mnie natychmiast. Nie chciał mnie odepchnąć. Czułam to.
-Chloe, dlaczego nie możesz zachowywać się tak, jak przystało na osobę w twoim wieku? - spytał zdenerwowany, wystukując stopą szybki rytm o podłogę. W dalszym ciągu jednak nie strącił mnie ze swoich kolan. Czułam, że moje szanse wzrastają.
-Naprawdę jesteś na tyle naiwny, aby wierzyć, że siedemnastolatki w tych czasach bawią się lalkami? Proszę cię, jeszcze w poprzednim wieku miałabym teraz męża i trójkę dzieci, a ty dziwisz mi się, że lubię czasem poflirtować z obiektem westchnień wielu kobiet.
-Co masz przez to na myśli? - delikatnie przesunął dłoń w dół swojego kolana, uważając przy tym, aby przypadkiem nie musnąć dłonią mojej skóry. Był tak cholernie uroczy.
-Naprawdę tego nie widzisz? Nie widzisz, jak działasz na kobiety? Nie widzisz, jak działasz na mnie? Przecież mógłbyś mieć każdą. Nie żartuję, każdą. Zaczynając od tych grzecznych, które całe dnie spędzają przed książkami, a kończąc na tych najbardziej niegrzecznych, które w skąpych sukienkach podbijają parkiet w każdym klubie. Wiesz, co mam na myśli - poruszyłam znacząco brwiami, przebiegając opuszkami palców wzdłuż linii jego szczęki.
W dalszym ciągu mnie nie odepchnął.
-Ja rozumiem, że ksiądz jest... księdzem, ale to w dalszym ciągu nie zmienia faktu, że jesteś jednocześnie facetem i na pewno masz swoje potrzeby. Przecież nikt nie musi się o tym dowiedzieć. Zachowamy wszystko w tajemnicy, ja nie pisnę ani słówka, przysięgam. Może być nam bardzo przyjemnie, zobaczysz - wyszeptałam do jego ucha i delikatnie przygryzłam płatek. Musiałam przyznać, że pachniał wspaniale.
Tak jak w klasie, objęłam palcami pierwszy guzik jego koszuli i odpięłam go. Ksiądz Bieber wpadł jakby w trans. Był cholernie spięty i nie potrafił się poruszyć, a co za tym idzie, nie potrafił mnie odepchnąć. Bał się mnie, bał się mojego dotyku, bał się mojej bliskości. Był niedoświadczony i każda przyjemna pieszczota była dla niego nieznanym wcześniej odczuciem.
-Chloe, zagalopowałaś się - z sekundy na sekundę otrząsnął się i wybudził z kilkuminutowego transu. Zsunął mnie ostrożnie ze swoich kolan i pospiesznie zapiął guzik koszuli, jakby bał się, że zobaczę tę odrobinę nagiej skóry.
Mojej uwadze nie uciekł ciemny ślad w górnej części jego klatki piersiowej. Moje oczy zalśniły, a usta ułożyły się w szeroki uśmiech. Nie miałam złudzeń, co ksiądz Bieber krył pod materiałem koszuli.
-Czy mnie wzrok nie myli? Ksiądz strzelił sobie tatuażyk na klacie? - zaćwierkałam, zaciskając dłonie na jego koszuli. Tym razem nie pozwolił mi się zbliżyć i natychmiast wykonał krok w tył. - Niech ksiądz mi go pokaże, proszę, proszę, proszę - zapiszczałam cicho, klaszcząc w dłonie jak głupia, niedojrzała małolata.
Justin, najprawdopodobniej tylko po to, abym dała mu spokój, odpiął początkowe guziki koszuli i rozchylił lekko materiał, aby pokazać mi wytatuowany na piersi krzyż. Przygryzłam wargę tak mocno, że w ustach poczułam metaliczny smak krwi. Sądziłam, że ksiądz jest grzecznym facetem, który nie dałby tknąć swojej skóry igłą. Dodatkowo, nawet pod kawałkiem uchylonego materiału widoczne były jego mięśnie. Musiał ćwiczyć, dużo. Tylko dla kogo? Czyżby sam uwielbiał wpatrywać się swoje odbicie w lustrze?
-Ale ksiądz ma mięśnie - wymruczałam, przejeżdżając wzdłuż rysunku na jego skórze opuszką palca wskazującego. - Cholera, ksiądz jest naprawdę zajebistym facetem.
-Byłbym wdzięczny, gdybyś nie przeklinała w moim towarzystwie, a jeszcze lepiej byłoby, gdybyś nie używała przekleństw w ogóle - wtrącił, a ja przewróciłam oczami. Komplementowałam go, zachwalałam jego mięśnie i naprawdę piękne rysy twarzy, a on tak po prostu zmienia temat, jakby moje słowa nic dla niego nie znaczyły. Nie wierzyłam, że może być aż tak wyobcowany. Czy może to ja nie robiłam na nim najmniejszego wrażenia?
Gwałtownie potrząsnęłam głową. To niemożliwe.
-Ja chyba wiem, w czym tkwi problem - położyłam dłonie na biodrach i spojrzałam na szatyna podejrzliwie. - Ksiądz jest gejem.
Sądziłam, że Justin speszy się, zamilknie, bądź natychmiast zmieni temat, natomiast on parsknął głośnym śmiechem i otarł niewidoczną łzę z kącika oka. Przez kilka chwil stałam zupełnie zdezorientowana. Czy moje słowa naprawdę były tak niebywale śmieszne? Co innego mogłam pomyśleć, skoro dwoję się i troję, aby tylko zwrócić na siebie jego uwagę, a on nie potrafi nawet spojrzeć na mnie w jednoznaczny sposób.
-Nie, Chloe, nie jestem gejem. Jestem po prostu wierny Bogu. Nie chcę mieć przy sobie żadnej kobiety. Chcę służyć Bogu, chcę poświęcić mu się w pełni. Powtarzam po raz kolejny, jestem księdzem, a w roli księdza leży życie w celibacie i nie płaczę przez to po nocach. Nie potrzebuję takiej bliskości, o jakiej myślisz ty. Chcę utrzymywać z ludźmi przyjacielskie relacje, nie intymne. Mam nadzieję, że zrozumiesz to raz na zawsze.
Nie odzywałam się, tylko wbiłam w mężczyznę wzrok. Nie potrafiłam go rozgryźć. Po prostu nie potrafiłam. Ilekroć próbowałam zajrzeć wgłąb jego umysłu, za każdym razem natrafiałam na niewidoczną blokadę, pewnego rodzaju barierę, której nie potrafiłam przebić. Był jedną wielką zagadką. Irytował mnie, a jednocześnie fascynował. I podniecał. Bardzo.
-Zrobimy tak - odezwałam się w końcu, popychając lekko Justina, który luźno opadł na fotel. - Dam ci spokój dopiero wtedy, kiedy pozwolisz mi się sprawdzić.
-Słucham? - wymamrotał zdezorientowany, unosząc brwi.
-Przeprowadzę na tobie eksperyment. Jeśli zupełnie cię to nie wzruszy, odpuszczę. Zwyczajnie odpuszczę.
-Dobrze, zaczynaj - Justin nie wiedział, na jak głębokie wody go wrzucam, ale zgodził się i to było najważniejsze. Teraz wymięknie, jestem tego pewna.
Stanęłam na przeciwko niego, chwyciłam między palce pierwszy guzik swojej koszuli i rozpięłam go powoli, spoglądając spod rzęs na Justina. Nie zareagował, dlatego do pierwszego dołączyłam drugi i trzeci, rozchylając delikatnie materiał. Posłałam Justinowi ciepły uśmiech i puściłam do niego oczko.
-Matko boska, Chloe, co ty wyprawiasz? - mężczyzna gwałtownie poprawił się na fotelu i przeczesał palcami włosy.
-Nic nie mów, tylko patrz i korzystaj, bo jesteś pierwszym, przed którym rozbieram się w ten sposób - mruknęłam i odpięłam kolejne guziki koszuli. Czy byłam skrępowana? Ani odrobinę. Justin był tak niewinny, że rozbieranie się przed nim stanowiło dla mnie doskonałą zabawę.
Justin rozejrzał się na nowo po pomieszczeniu. Szukał możliwej drogi ucieczki i jednocześnie unikał momentów, w których jego wzrok zatrzymywał się na moim ciele. W międzyczasie odpięłam koszulę do samego końca. Nie miałam pod spodem bokserki, dlatego kiedy zsunęłam materiał z ramion i odrzuciłam go na kolana szatyna, moje piersi okryte były jedynie koronkowym stanikiem. Mężczyzna głośno wciągnął powietrze i nerwowo odkaszlnął. Widziałam dokładnie, jak zacisnął jedną dłoń na oparciu fotela.
-I jak? Działa? - spytałam, ściskając lekko swoje piersi.
Justin przez moment wpatrywał się we mnie z uchylonymi ustami, lecz po chwili spuścił głowę. Zrobiłby wszystko, abym tylko nie ujrzała jego zakłopotania. Mimo to dałabym sobie rękę uciąć, że na policzki mężczyzny wpłynął delikatny rumieniec.
-Chloe, przestań - wymamrotał, unikając mojego wzroku. - Nie rusza mnie to, nie rozumiesz?
-Zobaczymy, jak zachowasz się później - powiedziałam, wciąż pewna siebie, chociaż wewnątrz przepełniała mnie niepewność. Każdy facet jakiego znam zareagowałby w choćby najmniejszy sposób na widok pół nagiej nastolatki, a on nic. Siedział na krześle i chociaż wyraźnie stał się spięty, mogłam podłączyć jego nerwy pod zwykłe skrępowanie, a nie zainteresowanie i fascynację.
Chwyciłam lekko gumkę spódniczki i chciałam pociągnąć ją w dół, jednak wtedy usłyszałam głośne, zirytowane westchnienie księdza. Gwałtownie wstał z fotela i przetarł dłońmi twarz. Nie do końca wiedziałam, w jaki sposób odebrać jego gesty, dlatego jedynie uniosłam jeden z kącików ust ku górze, uśmiechając się zalotnie.
-Chloe, do cholery, przestań! - krzyknął, a ja mimowolnie zadrżałam. Nie spodziewałam się, że będzie w stanie podnieść na mnie głos. Nie on. Nie najbardziej łagodny człowiek jakiego znam.
-Ale - chciałam odezwać się, wytłumaczyć, powiedzieć cokolwiek, byleby dłużej nie milczeć.
-Zachowujesz się tak, jakbyś nie miała do siebie za grosz szacunku. Jesteś w stanie rozebrać się przed praktycznie obcym człowiekiem. A gdybym był zupełnie inny? Gdybym cię wykorzystał? Pomyślałaś, jak byś się się wtedy czuła? - w jego głosie wyraźnie słychać było wyrzuty. Przerażał mnie.
-Wiesz co? Zupełnie cię nie rozumiem! Czy ty w ogóle masz jaja? Zachowujesz się jak baba. Każdy, dosłownie każdy facet na twoim miejscu poczułby cokolwiek, a ty? Masz coś w ogóle w spodniach?
-Powiem to pierwszy i ostatni raz, Chloe. Nawet gdybym nie był księdzem i interesował się kobietami wokół mnie, nie zwróciłbym na ciebie uwagi, ponieważ zwyczajnie mi się nie podobasz! Zrozum, że nie każdy facet będzie twój, jeśli pokażesz mu gołe cycki i tyłek! Nie jesteś w moim typie i nigdy nie zwróciłbym na ciebie najmniejszej uwagi! - był naprawdę zdenerwowany. Teraz to ja miałam ochotę jak najszybciej wyjść z plebani. Nie chciałam przebywać w tym samym pomieszczeniu co on.
Popatrzyłam na niego spod byka i szybko chwyciłam swoją koszulę, którą zarzuciłam na ramiona. Jeszcze nigdy w życiu nie usłyszałam od nikogo podobnych słów. Jeszcze nigdy w życiu nikt tak silnie mnie nie uraził i nie obraził jednocześnie. Miałam wrażenie, jakbym dostała w twarz, chociaż czułam się dużo gorzej niż jak po przysłowiowym liściu w policzek. Byłam osobą, której zranienie graniczyło z cudem. Justin natomiast dokonał niemożliwego. Po prostu mnie zranił, cholernie zranił. Pod powieką poczułam nawet łzę. Mógł to samo powiedzieć mi w sposób łagodny, delikatny, a nie krzyczeć na mnie i przekazać każde ze zdań w tak brutalny sposób. Nigdy nie czułam się tak źle. Zostałam zwyczajnie upokorzona. Nikt nie doprowadził mnie do podobnego stanu, dlatego dotychczas nie miałam okazji przekonać się, w jaki sposób zareaguje moje ciało na podobny rodzaj złości. Teraz już wiedziałam. Miałam ochotę za wszelką cenę zemścić się na Justinie i sprawić, że zapamięta mnie do końca życia. I zemszczę się, przysięgam.
Kiedy zapinałam koszulę i wsuwałam ją w materiał spódniczki, spojrzałam przez okno. Musieliśmy spędzić z Justinem na plebani trochę czasu, ponieważ na dworze zapadł zmrok, a wiatr wzrósł na sile. Nie spojrzałam na Justina ani razu więcej. Czekałam przy samych drzwiach na kogokolwiek przechodzącego w pobliżu i jednocześnie obmyślałam plan. Plan, który pozwoliłby mi dać księdzu Bieberowi nauczkę. Kiedy obraża się mnie, trzeba później słono za to zapłacić.
Z oddali doszły do mnie odgłosy silników samochodowych. Wiedziałam, że już za moment zostanę wypuszczona z własnej pułapki i nie będę musiała wysłuchiwać oddechu i cichych westchnień Justina. Miałam jednak ostatnie sekundy na chwycenie się genialnego planu, który pozwoliłby mi dokonać zemsty. Coraz wyraźniej słyszałam kroki wielu ludzi, zbliżających się w stronę plebanii. Czas gonił mnie nieubłaganie. Odgłosy słyszałam już na schodach, aż w końcu silna dłoń złapała klamkę po drugiej stronie.
I nagle dostałam olśnienia. Chwyciłam leżący na najbliższym krześle koc i owinęłam się nim tak. aby zakryć ubrane ciało. Jeden rąbek koca zarzuciłam nawet na głowę. Chciałam, aby ludzie rozpoznali moją postać, mój głos, jednocześnie nie wiedząc, jak wyglądam i w jakim stanie jestem.
Kiedy drzwi otworzyły się na oścież, wybiegłam z nich, jakby ktoś mnie gonił i przez cały czas siedział mi na ogonie. Ludzie wołali moje imię, a ja nie reagowałam. Brnęłam w zaparte. Dopiero kiedy wpadłam na ciało mamy, mocniej spuściłam głowę, by nie mogła spojrzeć mi w oczy, i głośno pociągnęłam nosem. Udawałam, lecz ona nie musiała o tym wiedzieć.
-Chloe, dziecko, co się stało? - spytała poruszona.
Próbowała objąć moją twarz, spojrzeć na mnie i pogładzić po policzku, jak to mają w zwyczaju bliskie osoby. Ja jednak skutecznie broniłam się przed jej dotykiem.
-Chcesz wiedzieć, co się stało? - wychlipałam głośno, zwracając przy tym uwagę wszystkich dookoła. Byłam doskonałą aktorką. - On mnie zgwałcił! - podniosłam głos po raz ostatni, puszczając się biegiem w przeciwnym kierunku.
Chciał wojny? Będzie ją miał.
~*~
Domyślam się, że część z Was wyobrażała sobie to opowiadanie zupełnie inaczej i ja prawdę powiedziawszy też. Chloe miała być inna, jednak spokojnie, wszystko się jeszcze zmieni :)
Spodziewaliście się, że Chloe będzie zdolna do takich oskarżeń? Bo ja nie hahaha. Bohaterka wymyka mi się spod kontroli ;D
Czekam na Wasze opinie <3
ask.fm/Paulaaa962
Ps. W następnym rozdziale będzie część z perspektywy Justina ^^
Ps. W następnym rozdziale będzie część z perspektywy Justina ^^
oooo kurna!:D zaszalała dziewczyna:D coś czuję,że Justin będzie miał sporo problemów ale też i również myślę,że Chloe mu wybaczy i wybrnie go z tego kłopotu :D proszę proszę aby oni już coraz bardziej się do siebie zbliżali i żeby Justin powoli ulegał...:D idealny rozdział jesteś moją ulubioną pisarką i wierze,ze kiedyś wydarz książkę a ja z pasją będę czytać:)
OdpowiedzUsuńekstra rozdzial
OdpowiedzUsuńŚwietne, nie mogę się doczekać aż Justin pęknie ;)
OdpowiedzUsuńOoo. Tego na pewno się nie spodziewałam. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńte opowiadanie jest takie optymistyczne i wesołe,że po prostu IDEAŁ opowiadania i oby te opowiadanie skończyło się dobrze :D i oczywiscie z humorem :D
OdpowiedzUsuńJA NIE MOGĘ ! DOWALIŁAŚ KOŃCÓWKĄ ! O MATKO
OdpowiedzUsuńW końcu rozdział *o* błagam dodawaj szybciej bo wybuchne z niecierpliwości
OdpowiedzUsuńNo nieźle! :) takiego obrotu akcji się nie spodziewałam.. Jesteś niesamowita ;) życzę Ci weny i udanych wakacji 😘 czekam na następny
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Do nn ☺
OdpowiedzUsuńoj :( tylko teraz po takim czyms on ja znienawidzi :( myslalam ze sie zakochaja itp no nic zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńWow, nie spodziewałam się czegoś takiego xD rozdział cudowny jak zwykle *,* nie mogę się doczzekać co wyniknie z oskarżeń Chloe :)
OdpowiedzUsuńno to mnie zaskoczyłaś , ale pozytywnie oczywiście, nie umiem się juz następnego doczekać !!! <3
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania jest tak świetny ze można to opowiadanie wyśpiewać :")
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 :D
Czekam na next ;**
/Wiki
JA PIERDOLE
OdpowiedzUsuńTERAZ NIE ZASNE
KURWA MAC KOCHAM TO FANFICTION OKEJ
I JAK JUSTIN MOZE BYC TAKI.. NO KURWA BEZ UCZUC? JA PIERDOLE NIE SPODZIEWALAM SIE ZE JA ODEPCHNIE, MYSLALAM ZE COS SIE WYDARZY
I MAM NADZIEJE ZE JESZCZE SIE WYDARZY
I CZEKAM NIECIERPLIWIE W CHUJ
O kurwa. Tego się nie spodziewałam, po początku rozdziału myślałam, że coś między nimi będzie, a tu takie coś, o matko *_* Super. Weny <3
OdpowiedzUsuńhttp://wait-for-you-1dff blogspot.com/
japiernicze... Chloe zachwuje sie jak dziw*a ale po tym co powiedział Justin szkoda mi jej... Myslalam ze ona po tym sie rozpłacze czy cos a on ją pocieszy a tu nagle... "GWAŁT"... swietny rozdzial i czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńJak ona mnie wkurza jprdl
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie ten blog!!! Nie moge sie doczekac następnego!
OdpowiedzUsuńMozesz informować mnie o nn na tt ?
@maja378
Przykro mi, ale nie używam tt. Informuję na asku :)
UsuńSzkoda, to na asku mozesz ;) taka sama nazwa
UsuńKFFKKGFffkfkkjdnjn!!! *-* Świetne <3 Nie spodziewałam się tego <3 Czekam na nn <33333
OdpowiedzUsuńCudoooo *-*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 ;3
OdpowiedzUsuńhttp://bloods-diana.blogspot.com
o luju co ona powiedziała?! Że Jus ją zgwałcił? matko dawaj next bo zejdę normalnie :O aż mnie skręca z ciekawości
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ale Chleo zachowuje się trochę jak dziwka bez urazy :)
Chloe,ty mała dziwko xd rozdział świetny
OdpowiedzUsuńNo to się podziało! Nie pomyślałabym, że Chloe może być zdolna do czegoś takiego. Jestem ciekawa jak to się wszystko wyjaśni. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńDużo weny kochana! <3
http://change-me.blogspot.com/
Oj Chloe....Przesadziłaś...i to ostro....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.♡Kocham twoje ff! ;) xx
Moim zdaniem trochę przesadziłaś z tym gwałtem bo teraz niewinny człowiek może być niesłusznie oskarżony ale i tak rozdział mi się podoba więc życzę miłej weny
OdpowiedzUsuń*BLOG JEST INSPIROWANY TELEDYSKIEM DO AS LONG AS YOU LOVE ME*
OdpowiedzUsuńRose Williams. Siedemnastolatka z bardzo zamożnej rodziny.
Jako jedynaczka, była oczkiem w głowie swojego ojca.
Całe jej życie było dokładnie zaplanowane...
Jason Christopher Richards. Dziewiętnastolatek, którego życie nie oszczędzało.
Któregoś dnia, los sprawił, że dwa kompletnie różne światy się spotkały.
Zaplątali się w sidła miłości niespodziewanie.
Niestety sielanka nie trwała długo. Ojciec Rose postawił przed sobą jeden cel.
Odseparować od siebie zakochanych...
[PROLOG
-Rose, posłuchaj proszę.
Niewiele mogę Ci dać.
Mój samochód, kilka ubrań, gitara
czy obskurne mieszkanie to wszystko co mam.
Choćbym nawet chciał nie dostaniesz ode mnie,
tego wszystkiego co mogą dać Ci inni.
Wiesz dobrze że wolałbym abyś zakochała się w kimś kto jest równy tobie,
a nie w takim pieprzonym biedaku jak ja.
Mimo różnic, kocham Cię najbardziej na świecie.
Zapłaciłbym za twoje szczęście cenę swojego życia.
Tylko proszę nie rezygnuj z nas, kochanie...]
Ja pieprze czekam na nn
OdpowiedzUsuńHuhu ostro ^^ No nie spodziewałam się tego. Myślałam, że jej ulegnie, heh. Jednak jestem pozytywnie zaskoczona ;) Czekam na następny rozdział :* Życzę weny! <3 /Lulu
OdpowiedzUsuńjapierdole jaka on a jest zalosna az sie nie chce czytac xddddd
OdpowiedzUsuń