środa, 22 lipca 2015

Rozdział 8 - I really like you..

Chloe 

Chociaż kalendarz jednoznacznie wskazywał pierwszy dzień tygodnia, z ogromną lekkością wstałam z łóżka i przeciągnąłem się. Wykonałam kilka przysiadów i skłonów. Rozgrzałam mięśnie ramion, wyginając je na zewnątrz. Mój humor już dawno nie był tak wspaniały. Serce biło jakby szybciej, a usta same układały się w szerokim uśmiechu. Oparłam się przedramionami o parapet i wyjrzałam przez otwarte na całą szerokość okno. Nawet trawa w ogrodzie wydawała się być bardziej zielona, a słońce na bezchmurnym niebie paliło chłodną skórę mocniej niż zwykle. W takim nastroju mogłabym budzić się każdego ranka i każdego mogłaby towarzyszyć mi świadomość, że ubiegłego wieczoru przeżyłam jeden z najbardziej namiętnych i zdecydowanie najbardziej podniecający pocałunek w życiu.
Ściągnęłam przez głowę koszulkę i nago podeszłam do szafy. Wyjęłam dopasowane jeansy lekko poszarpane na kolanach oraz białą bluzkę z krótkim rękawem w czarne, poprzeczne paski. Optymalnie powiększały biust. Chwyciłam w dłoń również bieliznę i zniknęłam za drzwiami łazienki. Weszłam pod strumień gorącej wody pod prysznicem i oblałam owocowym żelem pod prysznic ramiona, talię i biodra. Wcierałam płyn okrężnymi, delikatnymi ruchami, jednocześnie masując ciało. Wyobraziłam sobie duże dłonie księdza na swoich biodrach, ale szybko potrząsnęłam głową. Niektóre fantazje wędrowały zdecydowanie zbyt daleko i nawet ja zaczynałam się ich powoli krępować.
-Taki niewinny, a tak podniecający - mruknęłam pod nosem, wcierając w piersi żel pod prysznic. 
Musiałam jak najprędzej spłukać ciało chłodną wodą i wyjść na podłogę wyłożoną kafelkami. Prysznic niebezpiecznie rozbudzał moje zmysły, nawet te, których nie znałam dotychczas. Dlatego kiedy wsunęłam na ramiona ramiączka stanika, wpadł mi do głowy kolejny nieprzyzwoity pomysł. Skoro Justin uległ mi raz, może zrobić to po raz drugi, a potem trzeci i czwarty. Sięgnęłam po komórkę, którą zostawiłam na szafce nocnej przy łóżku, i wróciłam do łazienki. Położyłam jedną dłoń na piersi, a do lustrzanego odbicia wygięłam usta w słodkim uśmiechu i zrobiłam jedno urocze, rozbudzające wyobraźnię zdjęcie. Wysłałam do Justina, podpisując dwoma niewinnymi słowami - dzień dobry.
-Jesteś idiotką, Chloe - parsknęłam cichym śmiechem, kręcąc z dezaprobatą głową. - I w dodatku mówisz sama do siebie. A wszystko przez faceta.
Wciągnęłam na pośladki dopasowane jeansy i wsunęłam w środek bluzkę z półokrągłym dekoltem. Zawiesiłam na szyi cienki, srebrny łańcuszek  zawieszką w kształcie serduszka, który dostałam w prezencie od Mike'a. Co więcej, dał mi zawieszkę w komplecie z łańcuszkiem na walentynki. Nie byłam pewna, czy gest ten pasował do roli przyjaciół, a ja nie chciałam niczego więcej. Lewy nadgarstek ozdobiłam zegarkiem, a włosy kilka razy pogładziłam szczotką, rozplątując niewielkie supły. Podkreśliłam rzęsy tuszem, a gdy ostatni raz przejechałam owocowym błyszczykiem po wargach, wyszłam z łazienki, chwyciłam torebkę i zamierzałam wyjść z pokoju. Wtedy jednak przypomniałam sobie, że moje podbite oko zasługuje na odrobinę podkładu, dlatego wróciłam do łazienki i chcąc, nie chcąc musiałam wykonać pełen makijaż. 
Czekała mnie ciężka i dość trudna rozmowa z rodzicami. Zamierzałam wszystkie oskarżenia obrócić w nieudany żart, lecz nie wiedziałam nawet, jak zacząć. Zdałam sobie sprawę, że mogłam zniszczyć Justinowi życie. Nie zasługiwał na to. Był naprawdę dobrym człowiekiem i zaczął rozumieć, że należą mu się przyjemności fizyczne.
Zeszłam powoli po schodach do salonu, a torebkę położyłam przy szafce na buty. Uniosłam wzrok i napotkałam zatroskane spojrzenia rodziców. Martwili się o mnie, a ja doceniałam ich zaangażowanie. Tym ciężej było mi przyznać się do tak perfidnych kłamstw. Usiadłam na krześle przy stole i posłałam im nieśmiały, choć szczery uśmiech, uchylając usta, by pierwsze słowo pociągnęło za sobą kolejne.
Myśl, Chloe, myśl.
-Muszę z wami porozmawiać i wszystko wam wyjaśnić - westchnęłam rozlegle, wspierając się łokciem na drewnianym stole. - Opacznie zrozumieliście moje słowa. Ksiądz Bieber nie wyrządził mi żadnej krzywdy - powiedziałam wprost i gwałtownie zakryłam dłońmi uszy, gdy mama w osłupieniu upuściła na ciemne panele porcelanową filiżankę.
-Co znaczy, że nie skrzywdził cię w żaden sposób? Wczoraj mówiłaś zupełnie co innego. Chloe, do cholery, wczoraj oskarżyłaś tego człowieka o gwałt - zanim zdążyłam cokolwiek wytłumaczyć, ojciec zacisnął palce na kubku z gorącą kawą. Miałam wrażenie, że zaraz stłucze również swój ulubiony kubek, mimo że nasza stołowa zastawa już uległa zmniejszeniu, gdy mama rozbiła filiżankę na podłodze.
-Po prostu - zaczęłam, odrzucając na plecy włosy. Miałam szansę wykazać się talentem aktorskim. Znowu. - Kiedy wróciłeś wczoraj z kościoła i zostawiłeś mnie samą z księdzem Bieberem, poszłam do spowiedzi. Opowiedziałam mu o wszystkim, co mnie martwiło, dręczyło. Jako pokutę kazał mi w dowolny dla mnie sposób rozładować złość. Czy to w sporcie, czy to w książkach. Powiedział nawet, że mogę iść do lasu i wykrzyczeć się do woli. Ja jednak postanowiłam rozładować emocje na człowieku, niewinnym człowieku. Najbliżej był właśnie ksiądz Bieber i dlatego oskarżyłam jego. Przepraszam, wiem, że źle postąpiłam. Dzisiaj pójdę do niego i przeproszę za wszystko, obiecuję. Tylko nie zawiadamiajcie policji. Justin, to znaczy ksiądz Bieber - poprawiłam szybko, by nie wzbudzić podejrzeń. - Na pewno nie będzie miał do mnie żalu. Po prostu błędnie odczytałam jego pokutę. Naprawdę nie miałam na celu nikomu zaszkodzić.
Rodzice spojrzeli na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Byli źli, wiedziałam o tym, ale miałam jednocześnie nadzieję, że szybko wybaczą mi niewinne kłamstewka. W końcu nikomu nie stała się krzywda. Nikt nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie, Justin dużo na tym zyskał. Nie każdy posiada prawo do moich słodkich, cennych ust, a on przywłaszczył je sobie po kilku dniach znajomości.
-Chloe, dziecko, co ty najlepszego zrobiłaś? - mama złożyła dłonie jak do modlitwy i przyłożyła do ust koniuszki palców. Była mną szczerze rozczarowana. - Przez ciebie niewinny człowiek mógł pójść do więzienia.
Spuściłam głowę. Sama byłam sobą zawiedziona. Rozumiem zemstę, lecz ta była zdecydowanie zbyt słodka i wręcz nie na miejscu. Uczyłam się na błędach jak każdy młody człowiek. Z niedorzecznych oskarżeń wyciągnęłam ważną lekcję - ksiądz Bieber nie był nie do zdarcia i wystarczyło odrobinę delikatności, aby jego kolana zmiękły.
-Skoro ksiądz nie zrobił ci krzywdy, skąd pod twoim okiem znalazł się ten wielki siniak, którego teraz skutecznie ukryłaś? - tata nadal spoglądał na mnie podejrzliwie. Musiałam przekonać go, że to jedynie niewinne kłamstewko wywołało tak wielką falę nienawiści.
-Och, tato - mruknęłam i machnęłam lekceważąco ręką. - Uderzyłam się przypadkowo w szafkę. Niezdara ze mnie.
Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu i miałam nadzieję, że jako córeczka tatusia udobrucham jego miękkie serce. Zaczął łamać się razem z chwilą, w której jego złączone brwi znów utworzyły dwa oddzielne łuki ponad oczyma. Zaczął kręcić z dezaprobatą głową. Znów poczułam ukłucie w sercu. Było mi tak potwornie wstyd. Posunęłam się za daleko i mogłam skrzywdzić tym nie tylko Justina, ale również siebie. Przecież chciałam go zdobyć za murami kościoła, nie więzienia. Miałam jeden cel - zrobić wszystko, by Justin zdobył do mnie zaufanie. I tym razem nie chciałam tego zaprzepaścić.
-Masz koniecznie iść do księdza i przeprosić go za każde oszczerstwo. Nie wiem, co strzeliło ci do głowy, żeby tak perfidnie oskarżać niewinnego człowieka. Mam nadzieję, że nauczyłaś się czegoś, Chloe. Nie tak cię wychowaliśmy, dziecko, i mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, jak bardzo jesteśmy tobą zawiedzeni.
Kolejny już raz spuściłam głowę, bawiąc się pod stołem palcami. Naprawdę czułam się źle, wiedząc, jak wielką krzywdę mogłam wyrządzić Justinowi jednym oskarżeniem. Do czasu namiętnego pocałunku nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo zależy mi na księdzu. Dopiero jego wargi otworzyły mi umysł. Czułam się przy nim inaczej niż przy jakimkolwiek innym mężczyźnie, chłopaku. Jego ostrożne dłonie przyniosły mi więcej przyjemności, niż seks z Mike'iem. Justin rozbudził we mnie coś, czego wcześniej nie znałam i czego wcześniej nie potrafiłam zrozumieć. Byłam zdolna do silniejszych, głęboko skrywanych uczuć. Bez wątpienia to Justin dał mi do zrozumienia, że jestem piękną, młodą kobietą, która ponad wszystko inne powinna stawiać szacunek do samej siebie.
Z bladym uśmiechem wstałam od stołu i przysunęłam do niego drewniane krzesło. Założyłam w przedpokoju trampki - o dziwo nie miałam ochoty na buty na wysokim obcasie. Zrozumiałam, że aby być piękną, nie muszę prowokować. Zarzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę i przewiesiłam przez przedramię torebkę. Na podjeździe jak każdego dnia czekał na mnie Mike, zaciągając się papierosowym dymem. Uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka, a gdy wskoczyłam na przednie siedzenie, musnęłam jego ciepły policzek. Chciałam wygadać się komuś, że zdołałam uwieść księdza Biebera, jednak Mike nie był odpowiednią osobą. Poczułby się zwyczajnie zazdrosny. On traktował mnie jak swoją dziewczynę i z pewnością nie przypadłby mu do gustu mój pocałunek z innym mężczyzną. Potraktowałby to jak zdradę.
-Czuję, że masz dzisiaj bardzo dobry humor. Opowiadaj, jak rozwinęła się sytuacja z księdzem?
-Zapomnij o tym, Mike. To już nieaktualne. Nie było żadnych oskarżeń, nie było problemów. Porozmawiajmy o czymś innym - rzuciłam krótko. Nie chciałam zagłębiać się w szczegóły.
-Zlitowałaś się nad księżulkiem? To urocze, Chloe. Bóg weźmie to pod uwagę podczas sądu ostatecznego - parsknął głośno, odjeżdżając z podjazdu z piskiem opon.
Tak cholernie chciałam opowiedzieć mu o wszystkim, co podczas jednego wieczoru połączyło mnie i Justina. Tak cholernie chciałam, by o tym wiedział. By wiedział, że potrafię dosięgnąć niemożliwego. Nie byłam pierwszą lepszą dziwką ze szkoły, która musi zabiegać o uwagę faceta, ale dla księdza Biebera zrobiłam cholerny wyjątek. Potrzebował kobiecych dłoni rozpalających jego ciało i wyobraźnię. Potrzebował osoby, która pokazałaby mu, że jest nieprzyzwoicie przystojny i może mieć wszystko, czego zapragnie już po pierwszym skinieniu palcem. Nie miał tej świadomości. Nie zdawał sobie sprawy, że gdy przesuwał językiem po wardze, majtki co drugiej dziewczyny robiły się niebezpiecznie mokre. Och, ile ja bym dała, by poczuć na rozpalonej skórze kraniec tego języka. Nigdy nie myślałam w ten sposób o żadnym facecie. Nawet moje fantazje o Zaynie Maliku nie wykraczały poza bariery przyzwoitości.
Przekręciłam pokrętło w samochodowym radiu, by znacznie lepiej słyszeć jedną z piosenek One Direction. O dziwo, Zayn nadal nie wyparł myśli o Justinie. Po raz pierwszy z tak wielką chęcią brnęłam do szkoły. Rozpierała mnie świadomość, że już niebawem spojrzę Justinowi w oczy. W te duże, tajemnicze, piękne oczy. I na usta, malinowe, pełne i takie słodkie. Nuciłam pod nosem melodię i wystukiwałam rytm na klamce w drzwiach. Kołysałam głową raz w prawą, raz w lewą stronę przy wolniejszych nutach, a przy szybszych poruszałam w przód i w tył, pozwalając włosom przykryć policzki. Otrzymywałam oklaski od przejeżdżających kierowców, którzy wystawiali głowy za samochodowe okna. Upał dawał się we znaki, dlatego dziękowałam Bogu, że w samochodzie Mike'a był wieczny przewiew. Uwielbiałam, gdy wiatr rozwiewał gęste włosy i rozrzucał je na każdą z czterech stron świata. Nieprzyjemnie było tylko przejeżdżać po nich szczotką. Bolało bardziej, niż gorzkie kłamstwa księdza Biebera, które dzięki Bogu zrekompensował wspaniałym pocałunkiem.
-Nie wiem, jak możesz słuchać takiego gówna - stwierdził Mike, krzywiąc nos i wargi.
Nigdy nie zaczynałam z nim dyskusji na temat muzyki, ponieważ mieliśmy zupełnie odmienny gust, ale nie miał prawa obrażać moich pięciu brytyjskich dupeczek.
-Nazywasz to gównem dlatego, że co drugim słowem nie są cycki i dziwki jak w tym twoim cholernym rapie? - przewróciłam oczami z niesmakiem. Nigdy nie słyszał, że o gustach się nie dyskutuje? - Przyznaj, jesteś zazdrosny, że ich kocha co druga nastolatka na świecie, a ciebie nadal mamusia głaszcze po główce na dobranoc.
Punkt dla mnie. Mike nie odezwał się już do końca drogi. Strzelił focha jak obrażona księżniczka, której paznokieć uległ złamaniu w niewyjaśnionych okolicznościach. Na szkolnym parkingu przyciszyłam radio i uwolniłam się z plątaniny pasa bezpieczeństwa. Nie czekałam na Mike'a. Z torebką przewieszoną przez przedramię ruszyłam w kierunku szkoły, uśmiechając się szeroko do znajomych i do nieznajomych. Jeden z chłopaków z równoległej klasy otworzył przede mną główne drzwi. W końcu nauczyli się szacunku do kobiet, niezależnie w jakim byłyby wieku. Szkolne korytarze zatłoczone były nawet bardziej niż metro w godzinach szczytu. Zapach męskich perfum mieszał się z damskimi, tworząc typową, szkolną mieszankę. Pierwszy raz nie skrzywiłam nosa, a jedynie uśmiechnęłam się szerzej. Ksiądz Bieber był tak blisko, mimo że jeszcze nie miałam okazji go dostrzec. Moje ciało już go czuło.
Oparłam się dłonią o metalową szafkę, a palcem wskazującym drugiej wpisałam czterocyfrowy kod. Szarpnęłam drzwiczkami i otworzyłam szafkę na całą szerokość, o mały włos nie uderzając skrzypiącym metalem w ramię chłopaka ze starszej klasy. Wrzuciłam do torby podręcznik do matematyki i ponownie zatrzasnęłam drzwiczki, gdy nagle na obu ramionach poczułam dłonie, a powietrze w najbliższym otoczeniu wypełniła woń kilku różnych odmian perfum. Otoczył mnie wianuszek szkolnych koleżanek, które mylnie twierdziły, że są moimi przyjaciółkami. Posłałam im uśmiech, nie do końca szczery, i oparłam się ramieniem o szafki. Po środku stała Alison, a po obu jej stronach Kate i Amanda. Oglądając filmy dla młodzieży o amerykańskich liceach, wysportowanych członkach drużyny piłkarskiej i gronie skąpo ubranych, wymalowanych panienek, za każdym razem myślę o nich. Przypadek? Mogłam wydawać się taka sama jak one, lecz powtarzam, mnie głębsze relacje łączą i łączyły jedynie z Mike'iem, a one musiały dwoić się i troić, by uzyskać choćby spojrzenie jednego z chłopaków z najstarszych klas. Oczywiście zżerała je zazdrość z powodu Mike'a, w którym skrycie podkochiwała się przynajmniej połowa żeńskiej części szkoły. O dziwo, wiedziałam, że Mike nie przespałby się z inną. Zaczynałam wierzyć w plotki, które jednoznacznie skręcały w kierunku głębszych uczuć, jakimi Mike obdarzał mnie od kilku miesięcy.
-Pięknie wyglądasz, Chloe - zaćwierkała Amanda, marszcząc mały, wypudrowany nos. 
-Tak, wiem - odparłam ironicznie. Nie twierdzę, że każdego dnia wyglądałam jak miss stanu, ale jeszcze nie zdarzyło mi się wyglądać jak kawałek gówna. Dbałam o wygląd, był dla mnie ważny, wyróżniał mnie z tłumu szarych postaci.
-Ale masz dzisiaj chyba odrobinę mocniejszy makijaż, mam rację? - Kate nachyliła się i dokładnie obejrzała moją twarz. - Czyżbyś próbowała zakryć jakieś niedoskonałości?
Miałam ochotę parsknąć suchym śmiechem prosto w jej sztuczną twarz i nierówno wyregulowane brwi. Była żałosna. Natychmiast potrzebowałam ciętej riposty.
-Bez obaw, moja cera ma się dobrze - wysiliłam się na przesłodzony uśmiech. - Po prostu podczas eksperymentów z nowym księdzem nabawiłam się siniaka pod okiem.
Ich niewyparzone gęby pełne były dalszych pytań, lecz ja zerwałam kontakt wzrokowy i zaczęłam przebiegać wzrokiem po korytarzu, dopóki ponownie nie poczułam na ramieniu uścisku.
-Chloe, on na ciebie patrzy - szepnęła jedna z dziewczyn, jakby bała się, że w tym tłumie ktokolwiek usłyszy jej słowa.
-Kto? - mruknęłam bez cienia entuzjazmu. Sądziłam, że kolejny raz miała na myśli Mike'a, który ukradł jej serce już na początku pierwszej klasy.
-Ksiądz Bieber.
Natychmiast zaczerpnęłam powietrza i wyplułam do plastikowej butelki łyk wody, który nie był w stanie przepłynąć przez moje gardło. Nieśmiało uniosłam wzrok i rozejrzałam się po korytarzu. Justin stał przed jedną z klas, trzymając w silnych ramionach dziennik lekcyjny. Wpatrywał się we mnie bez mrugnięcia, a i ja miałam ogromną ochotę z przyspieszonym oddechem obserwować każdy jego ruch i każdą zmarszczkę tworzącą się na czole. Moje serce biło niebezpiecznie szybko. Nigdy nie reagowałam w podobny sposób na widok żadnego faceta i towarzyszące mi uczucie było zupełnie obce. Mimo to nie kontrolowałam koniuszka języka, którym odruchowo przesuwałam po dolnej wardze. Z osłupienia wyrwała mnie dopiero dłoń jednej z dziewczyn, która z zawrotną prędkością przeleciała przed moimi oczami. Zamrugałam kilka razy i odkaszlnęłam. Co prawda ponownie wbiłam wzrok w fałszywe przyjaciółki, lecz kątem oka obserwowałam księdza. Widziałam, jak uniósł kąciki ust i mimowolnie podążyłam jego śladami. Mój uśmiech został posłany jednak w stronę betonu. Nie patrzyłam na księdza, a moje serce  mimo to wykonywało w klatce piersiowej fikołki. Trzepotało jak otumaniona ryba, której ktoś odebrał dostęp do wody. Aż parsknęłam cicho na dźwięk porównania. Byłam idiotką, niezaprzeczalnie.
Dźwięk szkolnego dzwonka rozbrzmiał w uszach każdego ucznia. Niektórzy zatykali je obiema dłońmi i wykrzywiali twarz w grymasie. Zgarnęłam do torby pozostałe podręczniki i ruszyłam w kierunku klasy od matematyki, gdzie spędzę kolejne dwie godziny, mnożąc przez siebie liczby niewymierne i ułamki dziesiętne, na zmianę ze słuchaniem usypiającego głosu nauczyciela. Siedziałam przy ławce na niewygodnym krześle z uśmiechem tylko dlatego, że na ostatniej, szóstej lekcji będę mogła wpatrywać się w przystojnego księdza Biebera i jego nieśmiałe gesty. Byłam ciekawa, jak będzie zachowywał się w moim towarzystwie i czy będzie w stanie spojrzeć mi w oczy. Ja byłam pewna jednego. Teraz, kiedy odsłonił przede mną drugą twarz i uległ choćby nieznacznie, pozwolił mi rozwinąć skrzydła.

***

Zajęłam miejsce w jednej z pierwszych ławek, kładąc skórzaną torebkę na blat i zakładając nogę na nogę. Co prawda zajęłam miejsce jednego ze szkolnych kujonów, lecz jako przeprosiny wystarczył nikły uśmiech. Westchnęłam głęboko i wbiłam wzrok w tablicę pokrytą smugami. Gąbka leżała spokojnie na półce, a spod niej wystawały dwa kawałki kredy. Znów westchnęłam, odliczając sekundy do wejścia księdza do klasy. Zawsze przychodził równo z dzwonkiem, nie spóźniał się nawet minutkę. I dobrze. Dzięki temu miałam pełne 45 minut na dokładne badanie każdego gestu mężczyzny i każdego grymasu na jego przystojnej twarzy. Każda nastolatka znajdzie chłopaka bądź mężczyznę, na którego widok wzdycha jak opętana. Takim obiektem westchnień w moich oczach był oczywiście ksiądz Bieber. Gdyby tylko wiedział, jak nieprzyzwoite myśli kłębiły się w mojej głowie. Obiecałam sobie, że kiedyś pozwolę mu je poznać.
-Dzień dobry, klaso - na sam dźwięk zachrypniętego głosu Justina mój żołądek zacisnął się przyjemnie, oczy pokryły się mgłą, a wargi delikatnie rozchyliły. 
Był ideałem.
Przez ciało przebiegł niesamowity dreszcz, gdy Justin przesunął palcami wśród włosów i położył kilka książek na blacie biurka. Oparłam się wygodniej na łokciach o ławkę i z delikatnym uśmiechem śledziłam każdy jego ruch. Podszedł do tablicy i suchą gąbką przetarł każde jej skrzydło, po czym lekko odkaszlnął przez pył unoszący się w powietrzu. Jego szczęka zaciskała się, a po chwili rozluźniała tylko po to, by mógł zwilżyć usta językiem. Zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy Justin aby na pewno zdawał sobie sprawę, jak cholernie przystojny był i że kilkoma niewinnymi gestami prowokował moje myśli do grzechu. Uwielbiałam po prostu na niego patrzeć. Był jak najdroższy obraz, którego obserwacja stanowiła prawdziwy zaszczyt dla znawców. Nigdy nie byłam tak cholernie zauroczona w żadnym mężczyźnie i żadnego tak bardzo nie pragnęłam. Nawet wspominanego już wcześniej Zayna Malika.
-Mamy dzisiaj pierwszą lekcję wychowawczą, dlatego chciałbym, abyśmy lepiej się poznali. Może macie do mnie jakieś pytania?
Usta ułożyły się w chytrym uśmiechu, ukazując rządek prostych, białych zębów. Miałabym nie wykorzystać tak znakomitej okazji? 
-Miał ksiądz kiedyś dziewczynę? - spytałam słodko, trzepocząc rzęsami jak motyl skrzydłami. 
Trzydzieści par oczu wbiło się w postać księdza, lecz on zawiesił wzrok jedynie na mnie. Na mnie i na moich ustach, które ubiegłego wieczora całował z tak wielką pasją.
-Nie, nie miałem. Od dziecka chciałem poświęcić swoje życie Bogu - odparł bez wahania. Miałam wrażenie, że odkąd spojrzał na mnie, nie mrugnął ani razu. 
-Więc... Jest ksiądz prawiczkiem, prawda?
Musiałam. Po prostu musiałam. Nie mogłam powstrzymać niewyparzonego języka, a pytanie jakby samo uleciało spomiędzy uchylonych warg. Ciekawość wypełniała każdą cząstkę mnie i choćbym nie wiem, jak się starała, nie zmienię się w grzeczną, poukładaną dziewczynkę, która rozmawia o pogodzie i szkolnych ocenach.
Ksiądz Bieber spojrzał na mnie wnikliwie i potarł dłońmi twarz. Po klasie przebiegł szmer rozmów i tłumiony chichot, a ja wciąż oczekiwałam upragnionej odpowiedzi. Walczyliśmy z księdzem na spojrzenia. Ja dawałam mu do zrozumienia, że nie odpuszczę, natomiast on wszelkimi siłami próbował zmienić tor moich domysłów. Uniosłam jeden kącik ust, lecz zaraz za nim ruszył i drugi. Justin zdawał się być tak uroczo zawstydzony. Miałam wręcz ochotę chwycić jego policzki jak babcia grubiutkiego wnuczka.
-Chloe, jeśli masz jakiś problem ze swoją seksualnością, zapraszam cię po lekcji. Może szczera rozmowa pomoże ci w jakiś sposób.
Jeśli moje serce wariowało wcześniej, teraz autentycznie próbowało wyrwać się z piersi. Jeszcze do niedawna ksiądz odpowiedziałby zdawkowo, byleby tylko pozbyć się problemu i niechcianego zagrożenia. Wczorajszy pocałunek zmienił wszystko. Otworzył Justinowi oczy. Już nie unikał kontaktów ze mną. Wręcz przeciwnie, sam je proponował. Mógł przecież stwierdzić, że moje pytanie wykroczyło poza granice dobrego smaku i zwyczajnie zmienić temat. On jednak zaproponował rozmowę po lekcji i wiedział, że nie będę w stanie mu odmówić. Położyłam się więc na ławce i przez kolejne czterdzieści minut podążałam wzrokiem za wskazówką zegarka na lewym nadgarstku. Jak na złość zwalniała z każdą upływającą minutą, podnosząc poziom mojego zniecierpliwienia. Aż w końcu, gdy do dzwonka zostało już tylko pięć cholernych minut, zaczęłam nerwowo uderzać opuszkami palców o blat ławki. Miałam wrażenie, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Potrzebowałam jedynie cholernego dzwonka na przerwę i dopiero gdy w uszach rozbrzmiał upragniony dźwięk, doznałam wspaniałego błogosławieństwa.
Dziękuję ci, Boże, że pozwalasz mi zająć się twoim sługą.
Machałam obiema nogami w powietrzu, siedząc wygodnie na blacie ławki. Wzrokiem pospieszałam każdego ucznia, by jak najszybciej wyszli z klasy i pozwolili mi na osobności porozmawiać z księdzem. Należało mi się to. Po wczorajszych przeżyciach zasłużyłam na kilka słów wyjaśnienia. Zakręciłam wokół palca kosmyk włosów i delikatnie upuściłam go na obojczyk. Podążyłam wzrokiem za ostatnim uczniem wychodzącym z sali i za Justinem, który zamknął drewniane, lekko skrzypiące drzwi. Teraz nikt nie mógł nam przeszkodzić. O dziwo, nie chciałam od Justina niczego poza rozmową. Miał spojrzeć mi w oczy i wprost, bez spuszczania wzroku i dziecinnych wymówek przyznać, że pocałunek wywarł na nim wielkie wrażenie. Gdy odsunął się ode mnie ubiegłego wieczoru, położyłam dłoń na jego piersi. Wyraźnie czułam przyspieszone bicie serca. Nie wmówi mi, że tak namiętne muskanie warg było dla niego obojętne. To nie były moje domysły. Serce Justina naprawdę szalało, a ja dałabym sobie głowę uciąć, że przeżył coś podobnego pierwszy raz w życiu. Był uroczo zawstydzony i nie wiedział, jak zareagować na moją dłoń błądzącą po jego torsie. Taki niewinny, a tak podniecająco tajemniczy.
-Więc jest ksiądz prawiczkiem, prawda? - ponowiłam pytanie, choć odpowiedź była wprost oczywista. Urocza nieśmiałość nie brała się przecież znikąd.
-Chloe, doskonale wiem, że jesteś dociekliwa, ale to pytanie mimo wszystko wykracza poza bariery przyzwoitości, nie sądzisz?
-Powiedział ksiądz, że możemy zadawać pytania, by dowiedzieć się czegoś więcej o nowym wychowawcy. Zadałam przecież naturalne pytanie - wzruszyłam ramionami i subtelnie zeskoczyłam z blatu ławki, by podejść do księdza i opuścić dłonie na jego spięte, umięśnione ramiona. - Nie musisz się tego wstydzić, wszystkiego cię nauczę. Ze swoim wyglądem i wspaniałym ciałem - umyślnie przesunęłam dłonią wzdłuż wytatuowanego na piersi krzyża do pępka, a później z powrotem. - Staniesz się Bogiem seksu w przeciągu kilku godzin.
-Chloe, jesteś naprawdę trudnym człowiekiem. Owszem, całowaliśmy się wczoraj, ale oboje wiemy, że nic podobnego nie powinno mieć miejsca. Najlepiej będzie, jeśli po prostu o tym zapomnimy i przez resztę życia będziemy udawać, że niczego pomiędzy nami nie było.
-I sądzisz, że ma to jakikolwiek sens? - spytałam smutno, wykonując niewielki krok w tył. Liczyłam na coś innego. Na ciepły uśmiech i powrót do wspomnień sprzed kilkunastu godzin. Nie powiem, że Justin mnie nie zawiódł. Zabolało mnie coś w okolicy serca. Znów zabolało.
-Tak, ma sens, ponieważ jestem księdzem, a ty w dalszym ciągu jesteś dzieckiem i...
-Powtarzałeś mi to cholernie wiele razy i co? Jaki widzisz efekt? Przychodzisz w środku nocy pod mój dom, włamujesz się do pokoju przez balkon, a wszystko po to, by przyznać przede mną i przed samym sobą, że ci się podobam, a całą niezapowiedzianą wizytą zwieńczyłeś namiętnym pocałunkiem. Wiesz, co ci powiem? Był najpiękniejszym w całym moim życiu, ponieważ zaangażowałeś się w niego całym sercem. To nie była jedynie wymiana śliny. Ty to czułeś, a ja dzięki temu czułam razem z tobą. Boli mnie, że cały czas próbujesz oszukiwać mnie i samego siebie. Nie chcę, żebyś zdejmował dla mnie sutannę i przestał być księdzem. Nie chcę, żebyś mnie pokochał, bo jeszcze nie dojrzałam do miłości. Nie chcę, żebyś przyznawał przed całym światem, że jako ksiądz dopuściłeś się zdrady kościoła. Nie, Justin. Chcę po prostu, abyś przestał kłamać. Nic więcej. Potrafisz to dla mnie zrobić? Jeśli tak, powiedz wprost, co czujesz. 
Zostawiłam go bez możliwości przemyślenia moich słów, bez szansy na odpowiedź. Westchnęłam cicho, przebiegając opuszkami palców po lewym policzku mężczyzny. Nie udawałam. Chciałam tylko, aby przestał zaprzeczać samemu sobie, bo własnym niezdecydowaniem ranił już nie tylko siebie, ale również mnie. Powoli odwróciłam się na pięcie i ospale ruszyłam w stronę klasowych drzwi, ciągnąc stopę za stopą. Nie liczyłam na to, że zanim wyjdę z pomieszczenia, poczuję na ramieniu zatrzymującą mnie dłoń Justina. Możecie więc wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy w sekundę przed ułożeniem dłoni na metalowej klamce jego palce delikatnie chwyciły mój nadgarstek i okręciły ciało. Ponownie stanęłam z nim twarzą w twarz. Pochłonęła mnie głębia jego spojrzenia i brąz smutnych tęczówek. Doszukiwałam się przebłysku emocji, które zapowiedziałyby słowa Justina, lecz powietrze wypełniał jedynie cichy, szeleszczący oddech, wypuszczany spomiędzy warg.
-Lubię cię, Chloe - stwierdził wprost, nie pozwalając powiekom opaść choćby w krótkim mrugnięciu. - Bardzo cię lubię.


~*~


Powiem szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, co będzie dalej, tak więc zaczynamy czysty spontan :)
Widzę, że opowiadanie cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem (komentarze), za co bardzo dziękuję <3
ask.fm/Paulaaa962

42 komentarze:

  1. jezusie, w końcu to przyznał!! Kocham cie��

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieee, dlaczego w takim momencie przerwałaś��
    Rozdział cudowny, zresztą jak każdy. Czekam na więcej i dużo weny miś!/mrrAleksandra����������������

    OdpowiedzUsuń
  3. MATKOOOO!!!!! W KOŃCU SIĘ DOCZEKAŁAM TEGO MOMENTU <3 PIĘKNY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww nasz ksiądz już wymięka :D bardzo dobrze hahah Czekam na kolejny i życzę weny ☺☺☺

    OdpowiedzUsuń
  5. xPaulina1994x22 lipca 2015 14:50

    Boski rozdział :D Księżulek się widzę rozkręca - i dobrze ^^ Czekam niecierpliwie na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosh!!
    Trochę krótki ale i tak się jaram 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to najdłuższy rozdział na to opowiadanie jaki napisałam hah :")

      Usuń
  7. Jejku, cudny jak wszystko pozostałe. Kocham twój styl pisania <3
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudooooooo ❤️🙏
    Nie wiem czy powinnam ale zapraszam do mnie. Jezeli zrobilam zle to przepraszam..
    www.razorbladelikemybestfriend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg <3 oni muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
  10. O KURWA MAC
    TAK NA TO CZEKALAM
    I SIE NIE ZAWIODLAM
    KOCHAM TO FF
    KOCHAM CIEBIE
    I KURWA SZYBKO DODAJESZ TE ROZDZIALY
    ALE DLA MNIE TO ZA DLUGO
    BO KURWA CODZIENNIE SPRAWDZAM CZY JEST JUZ NOWY
    I UWIERZ MI
    NIE ROZCZAROWUJESZ MNIE
    K O C H A M T O

    OdpowiedzUsuń
  11. myślę, że mogę powiedzieć, że się zakochałam

    OdpowiedzUsuń
  12. JEJKU TEŻ CHCĘ KSIĘDZA! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Ksiądz Bieber to czysta perfekcja, PERFEKCJA! I wreszcie przyznał się Chloe ze ją lubi, supi! *--*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham <333333 czekam nn :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojejuu.. Kocham ten rozdział ❤ Justin taki nieprzewidywalny ❤ Życzę dużo, dużo weny (:

    OdpowiedzUsuń
  16. Omg! Nie wierze, że ją lubi! Aww co będzie dalej? *-* Może Mike wejdzie do klasy i zastanie ich w takiej pozycji? O.o Awe jestem bardzo ciekawa co będzie dalej! Życzę weny kochana <3 I czekam na rozdział ;)/ Lulu

    OdpowiedzUsuń
  17. Po przeczytaniu miałam chwilowy bezdech. W końcu przestał ją okłamywać. W końcu przyznał, że ona jednak nie jest mu obojętna. Każdy ksiądz jest tylko facetem i wątpię, żeby któryś się oparł gdyby uwodziła go piękna kobieta. Wciąż jednak mam wrażenie, że to nie do końca jest tak, że Justin nigdy nie miał dziewczyny. Może nie byl w związku, ale może ma za sobą jakąś przelotną znajomość. I coś mi się wydaje, że on nie jest prawiczkiem. Myślę, że po prostu jakaś dziewczyna go zraniła, a on stwierdził, że jedynym rozwiązaniem na wyleczenie złamanego serca będzie oddanie życie Bogu. Jednak z drugiej strony tak sobie myślę, że fajnie by było gdyby ksiądz Bieber jednak był prawiczkiem. Wiesz, w większości opowiadań jest tak, że to dziewczyna jest taka niewinna, poznaje chłopaka, zakochuje się w nim i w końcu traci z nim dziewictwo. A tu mogłoby być zupełnie inaczej. To Justin może stracić "prawictwo" (nie wiem czy jest takie słowo :D) z Chloe.
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG chcę nowy. Zezu umieram

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG proszę pisz szybciutko bo to opowiadanie jest mega <3. W końcu ksiądz Bieber pokazuje różki :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Niesamowity rozdział <3
    Czekam na next :*
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  21. O matko...
    Lubi ją i to bardzo???
    No nieźle się porobiło. Czekam na nexta i dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oooo boże..
    Najlepszy blog ewer <3
    Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału
    Czekam :3 i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Błagam pisz częściej kocham to

    OdpowiedzUsuń
  24. o kurwaaaaaaa
    TERAZ MA BYC POCALUNEK
    I MA SIE DZIAC
    ROZUMIESZ
    I JEZU
    MA BYC MILOSC
    I WSZYSTKO
    I SEKS
    I RUCHAM TOOOOOOO
    XDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xPaulina1994x25 lipca 2015 16:06

      leję z tego kom <3 haha ruchajmy to razem xD

      Usuń
    2. Hehe dobre.. taakiego komentarza jeszcze nie widziałam..

      Usuń
  25. Teraz mógłby ją pocałować w policzek. To by było urocze. Hmm... koniec z kłamstwami. Nie spodziewałam się tego ;) Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie spodziewałam sie takiego zakończenia, dziewczyno cały czas zaskakujesz :D Podoba mi się to bradzo ! Życzę superowej weny i czekam na rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. O jezu ! Cudowne ! Szybko dodaj nowy ! <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudo <333 będzie dziś nowy????

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowny rozdział super naprawdę masz ogromny talent do pisania czego ci bardzo zazdroszcze naprawdę czytam nadal twoje blogi i przyznam masz talent

    OdpowiedzUsuń
  30. Prooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooosze dodaj dziś rozdział :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeden z moich ulubionych blogowq, procz TRM! Świetnie piszesz, rozdziały są długie , całkiem inna fabuła niż na wszystkich blogach. Czekam na neksta:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham czytać twoje blogi! Są takie innr niż wszystkie <333 dodaj szybko next :*** weny życzę :)))))

    OdpowiedzUsuń
  33. ASBGKABKGBAKGBKABEG,AK29 lipca 2015 12:06

    JEZUS MARIA KOCHAM TO FF !!!!!
    ale blagam, postaraj sie dodac dzis lub jutro bo pierwszego jade na wczasy i nie bede miec neta przez jakis czas, blagaaaaaaaaam musze wiedziec co dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  34. umre jesli jutro/dzis nie dodasz nastepnego rozdzialu okej?
    wiec masz mi teraz dac tu kurwaaa!! :D

    OdpowiedzUsuń