poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 40 - To tylko seks

Rozdział dedykowany Pauli z okazji urodzin :)


Punkt dwudziesta zwołaliśmy zebranie w mieszkaniu Dave'a. Był skłócony z rodzicami i ich kontakty ograniczały się do comiesięcznego przelewu na konto zatytułowanego "na mieszkanie i życie". Dlatego dwupokojowe lokum ze średniej wielkości salonem i aneksem kuchennym było do całodobowej dyspozycji. Co prawda Zayn proponował, byśmy przenieśli się do niego, ale wtedy wtrącił się Jason.

-Po ostatniej wizycie w twoim mieszkaniu nie usiadłem na tyłku przez tydzień. Z racji tego wybieram mieszkanie Dave'a.

I tak też zaszyliśmy się u kolczyka, bo taką ksywę zyskał z ust Zayna.

Siedzieliśmy na kanapie, kiedy Dave krzątał się po kuchni. Wrócił po pięciu minutach z dwoma paczkami chipsów i pięcioma puszkami piwa, dla każdego po jednej, przy czym z góry uprzedził, że w dolnej szufladzie lodówki chłodzi się jeszcze tuzin podobnych. Typowy męski wieczór w prawie typowo męskim gronie. Zaburzałam im statystyki. 

Mieszkanie Dave'a było mieszkaniem przeciętnego faceta bez kobiety. Brudne i czyste ubrania mieszały się w tańcu po podłodze i na oparciu kanapy, z produktów żywieniowych zarejestrowałam jedynie piwo i paprykowe chrupki, pościel w sypialni sprawiała wrażenie, jakby porwało ją tornado, potem niedbale odniosło na łóżko i od tamtej pory nikt jej nie poprawił, a deska toaletowa rzecz jasna była podniesiona. Nie spotkałam jeszcze faceta, który z własnej nieprzymuszonej woli opuszczałby po sobie deskę.

-Ja już nie mam na niego pomysłu - westchnęłam zdołowana, a świadomość, że głupi samochód niepamiętnej marki i koloru odebrał moją miłość, pędziła za mną jak na rollercoasterze. - I nie mam sposobu. Nie wiem, jak go podejść, by w końcu połknął haczyk.

-Zastanówmy się - przemówił Dave. - Na gościa nie działa striptiz, nie docierają do niego zapewnienia pięciu osób, ten wypadek coś mu sfajczył.

-Coś?

-Albo chuja, albo mózg - dokończył za niego Drew po porozumieniu się mentalnie przy pomocy jakiejś cienkiej nici, po której hasały myśli. - Co byś wolała, Chloe? Brak jego mózgu, czy brak ogonka?

-To trudny wybór - przyznałam. - Jesteśmy, a może byliśmy razem stosunkowo niedługo, ale mimo to częściej używaliśmy ogonka.

Wypiłam trzecią część puszki piwa jednym pociągnięciem, odstawiłam z rozmachem na stół, otarłam usta wierzchem dłoni i beknęłam solidnie, po męsku, aż dostałam za to owacje. Piwo to wbrew pozorom coś, co lubię bardziej niż papierosy i to wyróżnia mnie od przeważającej części rówieśniczek, które co najwyżej umoczą wargi w czerwonym winie. Pomyślałam, jak wyglądałby ten wieczór, gdybym zamiast czterema facetami pokroju wiekowego między dwudziestką, a dwudziestką siódemką, otoczona była nastolatkami lamentującymi i zatapiającymi moje prywatne smutki w lodach o wysokim stężeniu kalorycznej śmietany. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki i na podstawie doświadczeń filmowych zrezygnuję z niej na rzecz kumpli od piwa i chipsów.

-Widzę jeszcze jedno rozwiązanie - stwierdził Zayn po przerwie z przeznaczeniem do namysłu. - Musisz go bezczelnie zgwałcić.

-Nie jestem tobą - odgryzłam się, ale jego pomysł niespodziewanie zyskał poparcie kompanów do puszki.

-Może nie rasowo i bezprawnie zgwałcić, bo to w końcu nasz brat i nie chcemy, żeby miał później traumę, albo dożywotni uraz w psychice...

-Ale możesz spróbować go docisnąć, przycisnąć, nacisnąć...

-Wycisnąć - podrzucił kreatywnie Zayn. - W każdym razie ma przypomnieć sobie, kto w waszym związku był facetem.

-Tak na dobrą sprawę to ja - sapnęłam. - On miał tylko przebłyski. W końcu to ksiądz. I stracił cnotę, mając dwadzieścia cztery lata. Nie spodziewajmy się po nim nadludzkiej odwagi. - Chłopcy uczcili ten epizod łykiem piwa i chwilą ciszy. - W takim razie co mam zrobić?

Nie ma nic gorszego niż banda facetów przekrzykująca się jak przekupki na targu. Jedna wrzeszczy, że ma jajka za dwadzieścia centów, za to druga oznajmia o sałacie w promocyjnej cenie. Tak samo oni, wszyscy na raz, wykrzykiwali najbardziej zarażone chorym pasożytem pomysły, co jeden to gorszy, głupszy, bardziej infantylny i wyrwany z przedszkola dla maniaków seksualnych. Ostatecznie zostało postanowione: jeszcze dziś idę do Justina, włamuję się do niego, gdy będzie brał prysznic, naga, albo półnaga, tego jeszcze nie ustaliliśmy; później wszystko powinno ruszyć samo, jak osuwająca się ze skarpy lawina. A jeśli nie ruszy, będę miała w przybliżeniu około pięciu sekund, bo tyle w mieszkaniu Justina trwa podróż od łóżka w sypialni do drzwi, na urodzenie ponadprzeciętnego pomysłu, który usidliłby mnie w ramionach Justina. Innymi słowy - sprawa tak samo mało prawdopodobna jak odniesienie sukcesu ze striptizem w klasie. Jedno obiecaliśmy sobie wzajemnie - to ostatni z pomysłów i kolejna porażka zniesie mnie na tory przedwczesnej emerytury.

-Tak się zastanawiam - wtrąciłam w trakcie dyskusji - że skoro i tak ma zastać mnie niemal nago, nie muszę odstawiać się jak dziwka spod latarni, co?

-Wystarczy, że masz na sobie jakąś odjazdową bieliznę - stwierdził Jason. - A masz?

-Chodź do sypialni, to ci pokażę - przywołałam go zachęcającym ruchem palca wskazującego i gdy wstałam z kanapy, Jason zerwał się tuż za mną.

Na odchodne Dave krzyknął:

-Macie drugą sypialnię. Moje łóżko zostawcie w świętym spokoju.

Ale my byliśmy już za przymkniętymi drzwiami z nieokrzesaną plamą czarnej farby, w półmroku sypialni, Jason przyparł mnie do ściany, a ja bawiłam się skrawkiem jego koszulki. To tylko niewinny, zabawny flirt. 

-Jesteś taką małą, uroczą kokietką - stwierdził, napierając na mnie. Trzema palcami badał miękkość kosmyka włosów wychylającego się zza prawego ucha. 

-Nie należę do tych nie wiadomo jak wiernych - przyznałam i taka była też prawda. Nie mówię o seksie za każdym rogiem, ale krótki flirt jeszcze nikomu nie przysporzył kłopotów.

-Więc jak? Pokażesz szwagrowi, co kryjesz pod spodem?

Rozpięłam trzy górne guziki bluzki, rozchyliłam materiał i z zgryzioną wargą zaprezentowałam przed nim koronkowy biustonosz i wierzch piersi z mało widocznym pieprzykiem na skraju lewej. Jason już mnie dotykał, już prawie, kiedy zwiodłam go niewinnym pocałunkiem na linii szczęki i wydostałam się spod naporu jego ciała. Zapięłam guziki przed powrotem do salonu. To tylko niewinna zabawa.

-Szybko poszło - skomentował Zayn. 

-Daj spokój - skarciłam go. - Justin na mnie czeka.

Bo jeszcze go sobie nie odpuściłam, choć coraz mniej chce mi się walczyć. Długo nad tym myślałam, gdy razem z Zaynem i Dave'em jechaliśmy pod blok Justina. To ostatni moment, by powiedzieć dość i zrezygnować z zakazanego owocu na rzecz ogólnodostępnego. Ale nie wycofałam się, bo jestem żołnierzem walczącym do ostatniej kropli krwi. Dziesięć minut później Zayn zatrzymał się pod drzewem nieopodal klatki Justina, a ja poprawiałam makijaż w małym lusterku, które przytrzymywał dla mnie Dave. Wysiedliśmy w trójkę i najpierw otworzyłam dolne drzwi kluczem zamiast kodem, a na ostatnią naradę zatrzymaliśmy się z chłopakami metr przed wycieraczką. Wtedy Zayn zapytał:

-A jak wejdziesz do Justina? I skąd wiesz, kiedy będzie brał prysznic?

-To proste - odparłam. - Mam swój komplet kluczy, a Justin monotonnie, każdego dnia bierze kąpiel natychmiast po wieczornych wiadomościach, więc o 22 wchodzi pod prysznic. 



I również ja punkt dwudziesta druga wkradłam się do mieszkania Justina, w progu odebrałam od Dave'a butelkę białego wina i kazałam im czekać dwadzieścia minut. Jeśli po tym czasie nie wyjdę, zostaję na noc i osiągnęliśmy wspólny sukces. A jeśli wyjdę, resztkę wina wypijam sama i z rzewnym płaczem ubolewam nad wykańczającym mnie niepowodzeniem.

Woda pod prysznicem uderzała o szyby. Wtedy ja znalazłam dwa kieliszki i do trzeciej części szkła nalałam wina. Przeniosłam się z nim do sypialni, na palcach. Tam rozebrałam się do bielizny, wygładziłam świeżą pościel, być może pachniała jeszcze mną. Przytuliłam do twarzy poduszkę Justina i przypomniałam sobie, że wciąż  go kocham, a jeśli nie jego, to z pewnością jego zapach. Bo o niektórych rzeczach mimo niepowodzeń nie zapomina się od tak. Na przykład o pierwszej miłości, może nie kosmicznej i bezgranicznej, ale silnej. To na pewno. 

Położyłam się pośród pościeli, umoczyłam usta w winie i tak czekałam. Czekałam na sukces, albo na bolesną porażkę. Justin wyszedł z łazienki po dziesięciu minutach. Przebiegło mi przez myśl, że może skuteczniej byłoby zakraść się do niego pod prysznic, bo wtedy oboje bylibyśmy nago i jego ptaszka od mojego gniazdka nie dzieliłaby aż para materiałów. Justin ze spuszczoną głową wszedł do sypialni, zapalił światło i wtedy dostrzegł mnie, perwersyjną w każdym calu, pośród śnieżnobiałej pościeli. Zatrzymał się, jakby bose stopy zlały się razem z panelami w jedność, a przecież tej nocy miał stanowić jedność ze mną. Chwilę zajęło, nim szok zmienił się w nieznaczne zdezorientowanie, a następnie dezorientacja w nieograniczony gniew. Przemknęło mi przez myśl, że może lepiej byłoby kulturalnie zapukać do drzwi, posłać uśmiech i poczęstować herbatnikiem z czekoladą. Ale światło zostało włączone, kamera uruchomiona, a akcja ruszyła ze swojego boksu. Film wystartował.

-Cześć, Justin - mruknęłam ponętnie. Podeszłam do niego z kieliszkiem wina. - Napijesz się ze mną?

Niefortunnie machnął ręką i kieliszek wypadł mi z dłoni, by po chwili roztrzaskać się na podłodze. Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Ale w głębi duszy czułam, że nie było w tym grama niefortunności.

-Co ty tutaj, do cholery, robisz, dziewczyno? - warknął przez zęby. To pierwszy raz, gdy widzę Justina tak wzburzonego.

-Pomyślałam, że przyjdę, powspominamy stare, dobre czasy, może przypomniałbyś sobie, ile nas łączyło. 

-Powiedziałem ci już, że nic nas nie łączyło - zagrzmiał.

-To ty straciłeś pamięć, ja nie i ja wszystko pamiętam, co do szczegółu.

W zasadzie nie przyszłam do niego rozmawiać, tylko działać, bo rozmawiać próbowała już cała czwórka, a moja paplanina wpada mu jednym uchem i wypada drugim. Odstawiłam swój kieliszek i powoli, prowokacyjnie rozpięłam stanik, który ześlizgnął się po ramionach i upadł na panele. Poczułam się nieswojo, bo wzrok Justina zawierał jakąś nieokrzesaną dzikość, która prawdę powiedziawszy nie dodawała mi pewności siebie. Był jak zwierzę. Ale nie takie, które chwyci za włosy, rzuci na łóżko i zerżnie, jakby poszukiwał seksu od stu lat i wreszcie znalazł. Nie. Jak zwierzę, które w spazmach złości przegryzie gardło i zostawi w kałuży krwi na pastwę powolnego konania.

-No już, Justin, rozluźnij się. - Dotknęłam jego piersi, a zaraz po tym, gdy mój dotyk go nie odprężył, położyłam jego dłonie na swoich piersiach. Przez sen poznałabym te ręce. Powinny być gładkie, a były szorstkie. Powinny być delikatne, a często brakowało im wyczucia. Słowem, nie mogłam narzekać.

-Wyjdź stąd - powiedział stanowczo, nie znosił sprzeciwu.

-Daj spokój. Zapomnijmy o tych wszystkich kłótniach i... W zasadzie ty o niczym nie musisz zapominać, bo i tak niczego nie pamiętasz. Po prostu pozwól mi sprawić, byś zakochał się we mnie na nowo.

Wsunęłam mu dłoń za gumkę w bokserkach, chwyciłam przyrodzenie i ścisnęłam całkiem mocno, ale nie do bólu; tak, by znacząco poczuł, co dobre. 

-Wynoś się z mojego mieszkania, z mojego życia. Nie wiem, co sobie ubzdurałaś, ale między nami nigdy niczego nie było i nie będzie. Powiedz mi, ile razy mam ci to powtarzać.

Facet, który nie wzrusza się ręczną robótką-niespodzianką i nagimi cyckami na wyciągnięcie ręki, to chyba nie facet. Przynajmniej ja zaczynałam już w to wątpić. Ten pierwotny Justin był mniej skomplikowany.

-Sprawię, że poczujesz się jak nowonarodzony. Nie pożałujesz, przysięgam. - Musnęłam jego szczękę. Odepchnął mnie. Chwyciłam jego kark i powtórzył odepchnięcie. Tracę cierpliwość. - Przecież było nam tak dobrze. Dlaczego nie chcesz tego powtórzyć?

Ale wtedy Justin stracił nad sobą panowanie. Wcisnął mi w dłoń stanik, w drugą resztę ubrań, boleśnie szarpnął moim ramieniem i pociągnął do drzwi. Jeśli wyrzuci mnie za drzwi w samych majtkach, zapiszę się na boks, a później skopię mu dupę. Wszystko wskazywało na to, że będę musiała wziąć parę lekcji u Dave'a, albo jednego z braci Justina, bo Justin otworzył drzwi na oścież i wypchnął mnie na wycieraczkę. Zatrzasnął drzwi, nim naplułam mu w twarz, a moja ślina spłynęła w dół dykty. Chciałabym krzyknąć, dać głosowy wyraz rozdrażnienia, ale nie uśmiechało mi się, by wianuszek sąsiadów znalazł mnie na wycieraczce w koronkowych stringach. Życie to jednak daje po dupie. Wystarczy ją wystawić, a moja nie była przesadnie zasłonięta.

Zamieszanie na korytarzu zbudziło chłopaków drzemiących na schodach. Zayn poderwał się z ostatniego stopnia i gdy mnie zobaczył, rozwścieczoną, z lekka nieporadną, kurczowo trzymającą ubrania przy nagich piersiach, wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Dave także wstał i także się uśmiechnął, ale jego uśmiech był z rodzaju tych męskich, kiedy to wyobraźnia płodzi fantazje, a nie pedalski jak w przypadku Zayna. Kochany kuzyn zasłonił Dave'owi oczy, by kochana kuzynka mogła ubrać się bez cienia skrępowania. Ale wysilał się na marne, bo brałam pod uwagę ewentualną przygodę z udziałem moim, Dave'a i jego łóżka. Teraz nie miałam już nic do stracenia. A nawet gdybym miała, pragnienie ryzyka krzątało się we mnie i namawiało "zaszalej, zrób to, rozerwij się tak, jak lubisz". A ja przestałam mu się opierać.

Po minucie byłam już ubrana, a Zayn przywrócił Dave'owi wzrok. Ten z kolei nie był zadowolony, że Zayn tak rycersko bronił mojej wizualnej prywatności, dlatego zapewniłam Dave'a, że jeszcze kiedyś wyskoczę z cudzego mieszkania w samych stringach. Tym zrobiłam mu dobrze i mogliśmy w spokoju dotrzeć do samochodu, gdzie chłopcy zajęli miejsca z przodu, a ja na tyłach. Tam też padłam jak długa i wykonałam stłumiony w obiciu fotela krzyk. 

-Dupek, debil, cham i męska świnia - wymieniałam, czując lekką ulgę. Bardzo lekką, leciutką, prawie niewyczuwalną.

-Dobrze, Chloe! Tak trzymaj! - dopingował mnie Dave.

-Kim on myśli, że jest?

-Jak przypuszczam, księdzem - wtrącił Zayn i ten jeden raz zachował powagę w chwili, w której wyraźnie jej sobie nie życzyłam.

-Po prostu jedź. Mam ochotę zakopać się w kołdrę. Pierwszy raz facet wyrzucił mnie z mieszkania w samych cholernych majtkach. Nie daruję mu tego.

-W mojej kołdrze? - spytał Dave.

-Tak, w twojej - odparłam tonem nieznoszącym sprzeciwu, bo istotnie nie interesowało mnie, czy ktokolwiek ma dla mnie inne plany dzisiejszego wieczora. 

Dave i Zayn wdali się w mało interesującą pogawędkę na temat nowego modelu ferrari z silnikiem rodem z piekła, a ja przysłuchiwałam im się z tylnego siedzenia. Nie starałam się zrozumieć ich ekscytacji i marzenia, by choć raz popieścić w takim kierownicę. Osobiście nie miałam przyziemnych, materialnych marzeń, ale gdyby udało się dosypać Justinowi do herbaty środki na potencję, poprosiłabym o to dobrą wróżkę. Chłopcy spierali się, który kolor lepszy: czerwony czy czarny. A gdy poprosili mnie o wyrażenie własnego zdania, odparłam, że gdybym miała do wyrzucenia milion dolarów, który oni razem z własnym życiem poświęciliby za samochód, kupiłabym Justinowi nową pamięć, bo w przeciwnym razie mogłabym się tymi pieniędzmi co najwyżej podetrzeć. Stwierdzili, że typowa ze mnie baba i nie warto tracić czasu na rozmowy ze mną o samochodach. Przyznałam im rację i ucięłam sobie krótkotrwałą drzemkę, by obudzić się niespodziewanie po dziesięciu minutach. W czyichś ramionach nawet grudniowy chłód nie był tak przejmujący. Pospałam jeszcze minutę i rozbudziłam się na wycieraczce przed mieszkaniem Dave'a, które otworzył Zayn, co jednocześnie oznaczało, że to Dave ma tak przyjemnie ciepłe i umięśnione ramiona. Zapamiętam.

-Nie było was raptem pół godziny - odezwał się Jason z niesmakiem. - Obstawiam, że nawet nie drgnął.

-Coś ty - żachnęłam się - był wiotki jak niedorobiona galaretka. 

I opowiedziałam pokrótce, jak to zaatakowałam Justina, o naszej niedługiej, choć ostrej wymianie zdań, o wyrzuceniu za drzwi w samych stringach i wtedy obaj zgodzili się, że spisaliby się lepiej niż ekipa Dave&Zayn. Nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć, co ich zdaniem oznacza wyrażenie "lepiej", a oni z łaski swojej oszczędzili mi krępujących szczegółów. 

-Wasz brat to kompletny kretyn - wybuchłam, bo byłam bombą zegarową, a mój czas dobiegł końca.

-Z tym się zgodzę - potwierdził Jason. - Gdybym ja miał taką dziewczynę, nie wypuściłbym jej z łóżka.

-Dlatego nie masz dziewczyny - skarcił go brat.

To pozwoliło mi stwierdzić, że Jason był stuprocentowym typem kobieciarza (a czasem faceciarza, co potwierdza jego jednonocna przygoda z Zaynem, ale jak sam twierdzi, był pijany, młody, głupi i ciekawy czegoś nowego). Drew natomiast mógłby okazać się typem romantycznego, czułego kochanka. Nie wykluczyłam możliwości poznania intymnych zalet każdego z nich i każdego z osobna. 

-Czyli to koniec - stwierdził Zayn, kiedy wszyscy usiedliśmy na dwóch kanapach i nastroje nam spoważniały. - Szkoda. Byłaś przy nim szczęśliwa, Chloe. 

-Zakochałam się - burknęłam. - Jaka miałam być?

-I pomyśleć, że zamiast złamanej ręki czy nogi, jemu pękła pamięć - wtrącił Drew.

-Nogę łatwiej poskładać.

-A co jeśli któregoś dnia odzyska pamięć?

-Wtedy ja już zapomnę - odparłam. - Młoda jestem, nie będę przez następne dziesięć lat rozpaczać, że kogoś straciłam.

Zrobiło się nieprzyjemnie cicho. Nikt nic nie mówił i oddychaliśmy jakoś ostrożniej. W końcu Dave poderwał się z kanapy i z entuzjazmem spytał:

-Po piwku?

Ale zgodnie potrząsnęliśmy głowami, a Dave rozczarowany usiadł na kanapie i kontynuowaliśmy dziesięciominutową żałobę nad pamięcią Justina.

Po jakimś czasie stwierdziłam, że jestem zmęczona i idę spać. Dave oznajmił chłopakom, żeby śmiało zostawali na noc, jeśli jednemu z nich nie przeszkadza kanapa pod plecami. Ruszył za mną do swojej sypialni i zamknął drzwi, bo sam również tarł oczy pięściami już od dobrych dwóch godzin. Ściągnął koszulkę i spodnie, a w bokserkach od Calvina Kleina wyglądał jak model z billboardu. Do tego stopnia, że poczułam uderzenie gorąca. Przyglądałam mu się chwilę, gdy krzątał się po pokoju. Miał umięśnione ramiona i nogi, a i pośladki nie pozostawiały nic do życzenia. Może nawet mniejsze nic niż moje.

-Dużo ćwiczysz - stwierdziłam, choć miałam spytać.

-Ostatnimi czasy całkiem sporo - odparł zmieszany i szybko powrócił do szperania w nieograniczonej barierami szafie. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Prawdziwa szafa z tajemną mocą teleportacji do świata Narnii i wiecznych przygód. - Co chcesz do spania? Samą koszulkę, koszulkę i spodenki, tylko spodenki czy...

-Chcę ciebie - przerwałam, zaskakując samą siebie. - Chodź tutaj.

A gdy posłusznie podszedł, uniosłam jego podbródek krańcem skrupulatnie pielęgnowanego paznokcia i pocałowałam go krótko, choć treściwie. Nie ukrywam, że miałam na to ochotę od niepamiętnych czasów. Zassał moją wargę, a wtedy przygryzłam jego i na tym skończyła się krótka wymiana śliny. Moja smakowała jak piwo i jego smakowała jak piwo. Słowem, całując jego, czułam swój smak. Doskonałe dopełnienie.

Dave, podśmiewając się pod nosem, wrócił pod szafę, a ja rozebrałam się do bielizny i czekałam na komplet ciuszków, które zapewniłyby mi komfort tuż obok niego w łóżku. Siedziałam na piętach po środku materaca, lekko podskakiwałam, badając jego miękkość i kiedy została przeze mnie zatwierdzona i zaklasyfikowana do grona wygodnych, Dave odwrócił się z koszykarskimi spodenkami i koszulką, dzięki której tych spodenek mogłoby równie dobrze nie być. Dopiero wtedy spostrzegłam, jak apetycznie przyrodzenie układa mu się w bokserkach. 

Ubrania leżały w rogu łóżka, czekając na swoją rolę w sypialnianym przedstawieniu. Dave przyglądał mi się i dla jasności patrzył w oczy. Ja również nie odrywałam od niego wzoru. Fascynowały mnie jego kolczyki, które choć czarne, w świetle lampki nocnej mieniły się jak tęcza. I oczy miał ładne. I po chwili stało się to, co nieuniknione. Dave rzucił się na mnie, a ja na niego i spotkaliśmy się po drodze w namiętnym pocałunku. Całowaliśmy się zachłannie, chaotycznie i pospiesznie, jakby jedno z nas siedziało w oknie odjeżdżającego pociągu, a drugie biegło po peronie i jakbyśmy korzystali z tych ostatnich skubnięć. Ale na dobrą sprawę to wcale nie były skubnięcia. Ani niewinne muśnięcia. Dorosły pocałunek splecionych języków, gorączkowo poszukujących pieszczot dłoni i ciał, które wzajemnie zarażały się gorączką.

-Dave - wyszeptałam, kiedy zachłannie całował mnie po szyi i mocno ściskał pośladki, na które ewidentnie miał ochotę już na klatce schodowej Justina. - Nie chcę, żebyś robił sobie nadzieje.

-Bez obaw - odparł pospiesznie, jakby naprawdę gonił nas czas. Może gonił i tylko ja nie wiedziałam o zbliżającym się maratonie. - Uczuciowo jestem wierny swojej ruskiej prostytutce - zapewnił mnie, a zaraz spytał: - To tylko seks, tak?

A ja odparłam rozpalona:

-To tylko seks.

Padliśmy na łóżko jeszcze bardziej spragnieni. Prawdę powiedziawszy apetyt rósł w miarę jedzenia i nie zastosowałam nawet przenośni, bo od kilku minut kosztowałam jego warg i nie sposób było się nasycić. Dlatego po czasie, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, byłam tak samo głodna jak na początku. Dave rozebrał nas ze sprawnością wyszkolonego żołnierza, bielizna przefrunęła przez pokój i jakby dostała skrzydeł, bo podczas kiedy stanik wypuścił podwozie przy drzwiach, stringi zakręciły się na nocnej lampce, skąd Dave przerzucił je na oparcie fotela. Stwierdził bowiem, że lubi uprawiać seks przy zapalonym świetle, bo może patrzeć na orgazmowe twarze swoich partnerek. Kołdra spadła na podłogę, a ja parsknęłam śmiechem na widok oblewającej twarz Dave'a ulgi, gdy dowiedział się, że regularnie przyjmuję tabletki i nie musi się zabezpieczać. Podejrzewam, że nie miał w mieszkaniu ani jednej prezerwatywy i naszym jedynym ratunkiem byliby bracia Justina.

Około trzech sekund zajęło mi przewrócenie Dave'a na plecy, bo dzisiejszej nocy to ja ustalam reguły i kochamy się zgodnie z moim regulaminem, który zawierał jedną zasadę: brak jakichkolwiek zasad. Osunęłam się na niego i jego wariat okazał się równie apetyczny w praktyce co w teorii. Z jakiś względów gdyby zlepić w jedność moje skrępowanie, nie ważyłoby nawet grama, bo Dave dzięki swej sympatii obdarował mnie nienaganną świadomością, że nie znajdę jutro filmiku z naszym udziałem w sieci. Złapałam się jego barków, on chwycił moje piersi i trzymał je jak swoją własność. Końcówki moich włosów łaskotały jego ręce. Wyglądał tak pięknie, śmiejąc się i szczytując równocześnie. 

Nie oszczędzałam go. Wykorzystałam wszystkie atuty, raz po raz unosząc się i opadając, a wtedy wchodził we mnie tak głęboko, że miałam wrażenie, jakby był pierwszym, który penetruje tak odległe przestrzenie. Wtedy z salonu przybiegł głos Jasona i dzięki Bogu sam głos, bez właściciela:

-Dave, stary, możesz tu na moment?

Dave jęknął i był to zarówno jęk przyjemności jak i jęk irytacji.

-Aktualnie jestem odrobinę zajęty. Ktoś ujeżdża mi rumaka.

Więc Jason był tak miły, by nie przeszkadzać nam ponownie. Kiedy chłopcy w salonie wiedzieli już, że nie odmawiamy różańca, pozwoliłam sobie na kilka krzyków, bynajmniej nie cichych, i parę przekleństw będących wyrazem rozkoszy i podenerwowania, że dojdę za szybko, podczas kiedy chciałabym tak ujeżdżać go godzinami, bo tęskniłam za łóżkowym szaleństwem podczas tygodni seksu na zasadach: byle po ciemku i byle pod kołdrą.

Najbardziej w tym wszystkim podobała mi się nasza rozmowa. Razem z Davem ucięliśmy sobie pogawędkę podczas seksu. To pierwszy raz, gdy fizycznie kocham i swobodnie rozmawiam i przekonałam się, że to wnosi w stosunek więcej zabawy. Cały czas się śmialiśmy, kradliśmy pocałunki z prędkością sześć na minutę, czyli średnio co dziesięć sekund jedno z nas zyskiwało miano złodzieja. Szczytowaliśmy w podobnym czasie, Dave może odrobinę przede mną. Potem uraczył mnie silnym, choć krótkim uściskiem i kiedy ja eksplodowałam pożądaniem, Dave dostarczał mi przyjemności na wysokości ust, piersi i tam na dole. Za taki seks mogę nawet płacić, ale nie wspomnę o tym Dave'owi, bo aktualnie jestem spłukana.

-Teraz nie dziwię się już, dlaczego żona Grey'a z tobą sypia - powiedziałam, podpierając się na łokciach po wewnętrznej stronie łóżka. Dave leżał płasko na materacu na jedynej ocalałej poduszce. Reszta ściera z podłogi kurze. Wyglądał na wyczerpanego. Chyba dałam mu popalić.

-Nie wierzyłaś we mnie? - spytał ze śmiechem. - W takim razie mam nadzieję, że uwierzyłaś.

-Bez dwóch zdań. I jeśli podniesie ci to samoocenę, Mike przy tobie to kompletny żółtodziób.

-Dostanę to na piśmie? - zażartował, a potem ja sięgnęłam po paczkę papierosów i po upewnieniu się, że Dave nie ma nic przeciwko, bym zapaliła u niego w sypialni, zaciągnęłam się potwornie głęboko. Podzieliłam się z towarzyszem, bo wypalony we dwójkę o dziwo smakował lepiej.

Potem spytałam, czy jest tak zmęczony, jak głosi mit, a Dave odparł, że ledwie żyje, bo wymęczyłam go do cna. Lepiej, żeby nie wiedział, że nie pokazałam mu jeszcze wszystkiego. Przyznał jednak, że postąpi po męsku i pozwoli mi zasnąć pierwszej. Zanim jednak mogłam bez ograniczeń rozkoszować się zapachem i miękkością poduszki, pęcherz przypomniał o swoim istnieniu. Ja z kolei po każdym seksie musiałam zrobić siusiu. Ubrałam się więc w te ubrania, na które wreszcie przyszła pora, i weszłam do salonu, a tam chłopcy kończyli piwo i pogaduszki. 

-Ty i Dave to tak na poważnie? - spytał Jason. W pierwszej chwili obawiałam się, że ma mi to za złe. Ale sam do świętych nie należał i jego krzywy uśmiech rozwiał moje wątpliwości.

-Nie, stary - odparł za mnie Dave, który wyłonił się z sypialni. - To tylko seks - zacytował mnie, a Jason zacmokał w powietrzu.

-Taka dziewczyna to skarb.

-Może kiedyś sam się o tym przekonasz - podpuściłam go.

Wtedy Drew oderwał wzrok od szklanego stolika, był skupiony, poważny i bez wątpienia coś go gryzło. Coś, czego nie dało się przeoczyć, nawet będąc tak bezuczuciową świnią jak ja, jak Zayn, jak Dave czy jak Jason.

-Chodzi o Justina - powiedział w końcu. Nie sądziłam, że jeszcze dziś usłyszę to imię. - Wiecie, chyba mam jeszcze jeden pomysł.








12 komentarzy:

  1. Idealny! Boże, kiedy ten tępy Justin przypomni sobie, że Chloe jest jego miłością życia.. Jestem ciekawa co wymyślił Drew!/P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten rozdział, ale Chloe...trochę przesadza...:/
    Zapraszam!
    http://the-dark-soul-jbff.blogspot.com/
    http://time-for-us-to-become-one-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem Chloe to straszny dzieciak
    :/

    OdpowiedzUsuń
  4. ale zakończenie xd teraz nie wyrobie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh z Chloe jest taka dziwka XDDD I ta końcówka...jestem ciekawa co wymyślił:))) Weny ! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Dave'a !!
    Za to za Chloe nie przepadam wcale xd od poczatku jakos mi sie nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg kocham ten blog <3 Chloe jest taka dziwkarska ale i tak ja uwielbiam <3 czekam z niecierpliwościa na kolejny i życze weny <3

    OdpowiedzUsuń

  8. Boze, tak strasznie gadacie, że chloe dziwka i wgl ale spojzcie tak, jak widać, ona już straciła nadzieję, już nawet sobie odpuścila, a powszechnie wiadomo, że to chyba najlepsza odskocznia nie? W sumie to nie wiem xd ale dajcie spokój, bez przesady :o nie puszcza się na prawo i lewo z niewiadomo kim, więc do dziwek nie należy :d i ciekawa jestem pomysłu Drew :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę rozczarowałam się na Chloe, bo wcześniej żałowała seksu z Greyem czy Mike'iem, a teraz bez żadnych oporów pieprzy się z Davem. Mam nadzieję, że Justin jej to wybaczy, bo jak domniemam wróci mu pamięć, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju...co za justin...ja nwm jemu na serio wycieli uczucia i chuja...on taki nie byl! A chloe? Dlaczego zachwoujr sie tak zdzirowato? Moze chce tak odreagowac...tak wyfaje mi sie ze wlasbie w ten sposob odreagowuje ten bol...ciekawe co wymyslil drew..

    OdpowiedzUsuń
  11. OGOLNIE
    TO
    PIERWSZY RAZ
    GDY
    nie przeszkadza mi zdzirowatosc Chlo
    lubie ja z Davem o dziwo
    chociaz wolalabym zeby Justin sie przemogl (lepiej moim zdaniem by bylo tak jak na poczatku, ze go uwiodla, a nie tak, ze wroci mu pamiec)
    Chloe mnie irytuje gdy zachowuje sie jak dziwka w stosunku do Justina
    mam na mysli to, ze sie rozebrala i chciala z nim pieprzyc..
    zamiast nie moglaby zdobyc jego zaufania
    a po tym powolutku mu pokazywac swoja druga strone..
    lov u

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka chole rządzi! Kobieta rządzi i tak ma byc!!! Justin weś sie w garść bo zara yo nie bd tylkl Dave... a Jason i Drew tez maja ochotę : 3


    Chce nexa. ❤

    OdpowiedzUsuń